Przypomnienie : w poprzednim rozdziale Alan szedł za Kornelią aż do samego domu po czym zaproponował jej spotkanie. Miłej lekturki ^^
*Neli
Zobaczyłam jak wchodzi do domu naprzeciwko. Proszę NIE. Na pewno tam nie mieszka prawda? Dlaczego akurat TU? Czy to jest jedyny wolny dom w tej okolicy? Weszłam do kuchni gdzie mama przygotowywała obiad. Kocham jej obiadki. Nie są to jakieś kawiory, owoce morza czy inne dania. Polska tradycyjna kuchnia którą kocham ponad wszystko.
-Cześć Mamuś -przywitałam się i dałam mamie buziaka w policzek. Zawsze się tak witamy i żegnamy.
-Cześć Córcia. -odpowiedziała i uśmiechnęła się.
-Wiesz może kto się wprowadził do tego wielkiego domu naprzeciwko? -spytałam bo cały czas mnie to dręczyło.
-Tak. Państwo Kwiatkowscy. Przeprowadzili się do nas z Gdańska. Zaprosiłam ich dzisiaj do Nas na obiad. Będą o 16. Ubierz proszę sukienkę lub spódniczkę Kochanie. - odpowiedziała i uśmiechnęła się przyjaźnie. Ja stałam jakby mnie zamurowało. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Córcia, co się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. -spytała Mama i chyba troszkę się przestraszyła.
-Co? Nie nic Mamuś, wszystko w porządku. A czy...czy Oni mają syna? -spytałam.
-Tak, mają dwóch synów. Jeden ma chyba 18 lat a drugi 15. Mam nadzieję że się zaprzyjaźnicie. -uśmiechnęła się i zajęła przygotowywaniem obiadu.
-Z pewnością Mamo...z pewnością -wymamrotałam pod nosem i poszłam na górę do swojego pokoju. Z okna miałam widok na Jego pokój...niestety. Widać było że przegląda szafę aby w coś się przebrać. Po chyba 10 minutach wziął ubrania i poszedł do łazienki. Co ja robię? -pomyślałam i klepnęłam się w czoło.
-Ała. -powiedziałam i zaczęłam się śmiać sama z siebie. Posprzątałam szybko w pokoju. Otworzyłam szafę i zastanawiałam się co ubrać. -Sukienka...sukienka...sukienka... -powtarzałam sobie pod nosem. Nie przepadałam za sukienkami...ale czego nie robi się dla Mamy. Wzięłam miętową rozkloszowaną sukienkę, do tego kremowe szpilki i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ułożyłam grzywkę, rozczesałam resztę włosów i przebrałam się. Do tego zrobiłam sobie delikatny makijaż. Usłyszałam dźwięk dzwonka. Słyszałam jak Mama wraz z Tatą witają gości. Szłam na dół po schodach i czułam jak wszyscy na mnie patrzą. W pewnej chwili poczułam się jak Księżniczka z bajek Disney'a.
-Ołłłłłłł...Kornelia -powiedział zdziwiony Alan. -wyglądasz pięknie.
-Dziękuję. -odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. W normalnych okolicznościach powiedziałabym coś w stylu "Tylko opanuj swojego kolegę bo Ci spodnie rozerwie" no ale byli z Nami nasi rodzice więc musiałam sobie odpuścić. Przywitałam się z Jego rodzicami i młodszym bratem. Pani Kwiatkowska jest dość wysoką blondynką o niebieskich oczach. Na sobie miała piękną błękitną sukienkę i łososiowe szpilki. Jej mąż, wyższy od niej, brunet o brązowych oczach. Miał na sobie czarny garnitur. Młodszy brat Alana, Maciek, miał luźne czarne rurki, bordowe Vans'y i jasną koszulę. Młody niebieskooki przystojniak. Hehe. Jego grzywka była równie dobrze ułożona jak i Pana idealnego. A co do Pana Idealngo to miał granatowe, luźne, rurki, czarne converse i ciemną koszulę. Byli podobni do siebie. Oboje słodcy...co ja chrzanię?! On słodki? Nieee...to nie mogło być prawdą.
-Zapraszam do jadalni. -przerwał moje rozmyślania Tata i zaprowadził wszystkich do stołu. Mama przyrządziła moje ulubione danie...roladki z sosem ciemnym do tego ziemniaczki i surówka ze świeżych warzyw. Po prostu niebo w gębie. Wszyscy wszystko zjedli dość szybko...chyba smakowało. To dobrze. Mamusia się ucieszy.
-Ja posprzątam. -stwierdziłam wstając od stołu.
-Pomogę Ci. -odpowiedział Pan Idealny i pomógł mi zanieść brudne talerze do kuchni.
-Dzięki ale nie musisz się podlizywać. Możesz do Nich wrócić. -powiedziałam obojętnie wkładając naczynia do zmywarki.
-Szkoda by było gdyby Twoja piękna sukienka się pobrudziła. -wyszeptał mi do ucha tuląc od tyłu.
-Łapska przy sobie Zboczeńcu. -odpowiedziałam stanowczo machając mu talerzem przed twarzą.
-Ohhh...proszę Cię Śliczna...wiem że na mnie lecisz. -powiedział po czym uśmiechnął się łobuziarsko.
-Maciek...pozwól na chwilkę. -zawołałam chłopaka bo nie chciałam być z Nim sam na sam.
-Po co On tu? -spytał troszeczkę wkurzony Alan.
-Zamknij się. -odpowiedziałam obojętnie.
-Tak? Wiesz Kornelia...nie chcę Wam tutaj romansu psuć. -powiedział Maciek po czym zaczął się śmiać. *kolejny zboczeniec* pomyślałam. W sumie nic od Niego nie chciałam ale po prostu nie mogłam dłużej sama wytrzymać z Alanem...Bóg wie co bym wtedy zrobiła.
-W lodówce jest deser...zanieście Go razem do jadalni a ja pójdę na chwilę do łazienki. -wymyśliłam na szybkiego i udałam się na górę.
*Alan
Widać było, że Słodka coś kręci. Wymyśliła to z tym deserem na szybkiego.
-Zanieś to im a ja idę na górę. Dostaniesz dychę. -powiedziałem do Młodego po czym po cichutku udałem się na gorę.
*Maciek
W sumie nie musiał mi dawać tych 10 złotych ale skoro już chciał... zaniosłem deser do jadalni.
-A gdzie Alan z Kornelią? -spytała mnie moja Mama.
-Yyy...Kornelia jest w łazience a Alan poszedł się przewietrzyć. -powiedziałem pierwsze lepsze zdanie i zasiadłem do stołu uśmiechając się. Chyba mi uwierzyli bo zajęli się swoimi sprawami.
*Neli
Miałam już wchodzić do łazienki gdy nagle...
***Dziękuję Wam za komentarze. Zmieniłam zdanie...posty będą wtedy kiedy tylko uda mi się je napisać. Na 100% jeden na tydzień :)
Pozdrawiam Was :*
Świetne !!! Masz talent <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział
Podobają mi się blogi tego typu : 3
OdpowiedzUsuńZapraszam :http://niecna-zacna.blogspot.com/
Super !!!
OdpowiedzUsuńKiedy następny rozdział ???
Już nie mogę się doczekać ... :)
Postaram się jutro ale nie wiem czy mi się uda bo wyjeżdżam z rodzicami.
Usuń